W ostatnim czasie moja intensywność pisania postów spadła do zera. Niestety stało się tak z przyczyn niezależnych ode mnie. Nowy rok daje nowe szanse, nowe wyzwania. Wracam do pisania ciekawych artykułów, porad dla wędkarzy. Dzisiaj zajmę się opisem żyłek oraz plecionek, które lepiej sprawdzą się w pogoni za pstrągiem. Część z nas nowy sezon rozpoczęła już pierwszego stycznia wybierając się na trocie, pstrągi osiągając wspaniałe wyniki. Niestety w okręgu kieleckim muszę czekać do pierwszego lutego, aby móc powalczyć z kropkowaną rybą. Szykując się do sezonu, czas odkurzyć swój sprzęt, przejrzeć asortyment. Pierwsze swoje kroki kieruję w stronę kołowrotka oraz linki nawiniętej na szpulę. Ja do połowu pstrąga używam żyłki – jest dla mnie materiałem lepiej sprawdzającym się jeżeli chodzi o rzeki, gdzie występuje ten drapieżnik. Nowy sezon to nowa żyłka, staram się nie używać żyłki z poprzedniego sezonu. Na pstrągowych wyprawach jestem bardzo często, przeważnie cały luty, marzec, kwiecień poświęcam na pstrąga. W maju odstawiam swój kram pstrągowy, aby przerzucić się na szczupaki, karpie, amury, a w następnych miesiącach sandacze, sumy oraz inne ryby. Na temat porównania żyłki i plecionki, jest wiele ciekawych artykułów, w których przeważnie wszyscy piszą o rozciągliwości lub cenie. Dla mnie cena nie ma znaczenia jeżeli chcę to kupuję żyłkę bądź plecionkę. Ja chciałbym się skupić na innych argumentach przemawiających za daną linką. Pierwszym z nich jest to jaką rybę chcę łowić? Dzisiaj wybieram pstrąga. W kolejnych punktach przedstawię małe porównanie.
- Pogoda
Wybierając się na pstrąga w lutym, marcu, bardzo często będziemy łowić w temperaturach oscylujących około zera. Tu pierwsze punkty zdobywa żyłka. Łowiąc plecionką, która ma tendencję do chłonięcia wody w efekcie czego będzie nam zamarzać. Żyłka jest wykonana w zupełnie innej technologii, nawet na mrozie będzie bardziej elastyczna niż plecionka, jest to ogromnym plusem jeżeli chodzi o zimowe wyprawy.
2. Pstrąg potokowy
Moje wędkarskie wyprawy będą ukierunkowane na tego właśnie drapieżnika. Jest to ryba, która wymaga nie lada umiejętności. Szczególnie zimą należy się skradać, podchodzić bardzo ostrożnie do brzegów rzeki. Należy unikać szybkiego marszu po śniegu, stawania na gałęziach, których trzask może odstraszyć drapieżnika. Pamiętajmy nad rzeką wczesną wiosną jesteśmy sami, nie ma zwierzyny, ptaków. Każdy hałas potrafi skuteczne uniemożliwić złowienie pstrąga. Też jest ważna technika łowienia, ja najczęściej wypuszczam przynętę żyłką w miejsca dostępne, tam gdzie mogę spodziewać się ataku pstrąga. Jeżeli są miejsca, gdzie trzeba rzucić przynętą, robię tak, że przerzucam dane miejsce i naprowadzam przynętę w określony punkt. Dzięki żyłce mam ten komfort, że przynęta idealnie dostosowuje się do moich oczekiwań. Natomiast plecionka po pierwsze jest namoknięta, robi się ciężka i nie można jej skutecznie puścić z prądem.
3. Widoczność
Żyłka i plecionka to dwie różne bajki. O widoczności plecionki w wodzie nawet nie ma co dyskutować. Inna sprawa jest z żyłką, jest ona przezroczysta dzięki czemu drapieżnik widzi samą przynętę, a nie jak w przypadku plecionki jakiś sznurek przywiązany do woblera czy innej przynęty. Pstrąg jest wzrokowcem. który doskonale obserwuje otoczenie. Żyłka jest praktycznie niewidoczna w wodzie, dlatego drapieżnik obserwuje samą przynętę i tak podany kąsek skusi go do ataku.
Mam nadzieję, że te wskazówki pozwolą kolegom wędkarzom rozstrzygnąć jaka linka jest lepsza na pstrąga szczególnie wczesną wiosną. Ja zawsze wybieram żyłkę.